GW: Odszkodowanie za zarażenie się koronawirusem? Można otrzymać pieniądze, ale muszą być spełnione pewne warunki
Odszkodowanie za zakażenie
Odszkodowanie może należeć się osobie, która faktycznie zaraziła się koronawirusem – powoływanie się na istnienie niebezpieczeństwa infekcji nie może być podstawą roszczeń – podaje Gazeta Wyborcza.
Jeżeli wiadomo, że do kontaktu z chorym na COVID-19 doszło w pracy, to pracodawca nie może uchylać się od odpowiedzialności powołując się na fakt, że zatrudniony mógł zarazić się również w innym miejscu np. w sklepie.
Wskazanie winowajcy może okazać się konieczne
W wielu przypadkach niezbędne będzie również wykazanie, że do infekcji doszło w wyniku niewłaściwego działania lub zaniechania konkretnej osoby (art. 415 kodeksu cywilnego).
W takim wypadku winowajcą jest z całą pewnością ten, kto był świadomy własnego zakażenia, a i tak kontaktował się z innymi.
Poza tym odpowiedzialność ponosi również osoba, która dopuściła chorego do pracy z osobami zdrowymi, zwiększając ryzyko potencjalnej infekcji. Można mówić także tzw. winie organizacyjnej, w którą wpisują się m.in. niedostarczenie środków ochrony, zaniechanie dezynfekcji czy nieodpowiednie zarządzaniem miejscem pracy.
Linia obrony pracodawcy nie zawsze skuteczna
W niektórych przypadkach podmiot odpowiedzialny za zakład pracy będzie mógł powoływać się na istnienie obiektywnych przeszkód (m.in. brak dostępu do niektórych artykułów), które uniemożliwiły mu zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.
Jednak udowodnienie takich przesłanek może być niezwykle trudne, na co wskazuje orzecznictwo. Dotychczasowe sprawy rozwiązywane były na niekorzyść pracodawcy ze względu na jego bezwzględny obowiązek zapewnienia bezpiecznych warunków pracy i niemożność usprawiedliwiania się brakiem możliwości finansowych czy organizacyjnych.
Co ciekawe, kodeks pracy przewiduje wyjątki. Pracodawca będzie odpowiadał za zawinione zachowania swojego pracownika w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych, mimo że sam nie ponosi winy (bo np. nie wiedział o zakażeniu).
Niektórzy mogą dochodzić roszczeń dużo łatwiej
Gdy do zakażenia doszło „przy wykonywaniu władzy publicznej” to dochodzenie roszczeń może być dużo łatwiejsze. To określenie dotyczy sfery działalności sądów, urzędów, służb oraz we wszystkich innych miejscach, w których samorządy mogą wpływać na sytuację obywateli.
W takim wypadku katalog poszkodowanych rozszerza się o pracownika czy funkcjonariusza. W celu otrzymania odszkodowania należy jedynie wykazać niezgodność z prawem w działaniu władzy publicznej. Bez znaczenia w tym wypadku będzie fakt, czy funkcjonariuszowi można postawić zarzut dopuszczenia się bezprawnej czynności.
Dla przykładu: wydanie nieprawomocnej decyzji o skierowaniu lekarza czy pielęgniarki do pracy w placówce, w której potwierdzono obecność patogenu, rodzi odpowiedzialność niezależnie od tego, czy urzędnik, który ją wydał, był w stanie ustalić, że dana osoba nie podlega skierowaniu.
Poza tym, można się powołać na „względy słuszności” nawet, gdy nie można udowodnić bezprawnego działania (art. 4172 kodeksu cywilnego). Taką linię obrony przyjął pracownik, który zaraził się bakterią w jednostce wojskowej, a jego roszczenie poparł w 2013 r. Sąd Najwyższy.