Niemcy chcą powrotu atomu. Scholz mówi stanowcze nie
Jedna z partii będących w koalicji rządzącej w Niemczech zaproponowała reaktywację reaktorów atomowych w tym kraju. Pomysł napotkał jednak zdecydowany opór kanclerza Olafa Scholza, który stwierdził, że era atomu w Niemczech się zakończyła.
Wysokie ceny prądu w Niemczech
Mieszkańcy Niemiec od pewnego czasu muszą się borykać z rosnącymi cenami energii elektrycznej. Spowodowało to powrót do dyskusji o tym, czy kraj powinien powrócić do energii atomowej.
Jak podaje Gazeta.pl, wszystko zaczęło się 21 lat temu, gdy zapadła decyzja o zakończeniu eksploatacji elektrowni atomowych. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę podjęto decyzję o przedłużeniu procesu - ostatnie reaktory zostały wyłączone prawie pół roku temu.
Propozycja z koalicji
W rozmowach na temat atomu partia FDP - która znajduje się w koalicji rządzącej Niemcami - zaproponowała, aby wstrzymać rozbiórkę nieczynnych reaktorów. Pozwoliłoby to reaktywować reaktory w dowolnym momencie.
Jak wynika z oświadczenia partii przytaczanego przez Gazetę.pl, taka decyzja i utrzymywanie reaktorów do ponownego rozruchu umożliwiłoby szybką reakcję w razie “najgorszych scenariuszy”. Oznaczałoby to bycie przygotowanym na każdą sytuację.
Scholz nie chce rozmawiać
Jednak pomimo propozycji pojawiających się wśród koalicji rządzącej, kanclerz Niemiec Olaf Scholz (SPD) nie zmienia zdania. W wywiadzie dla radia Deutschlandfunk, przytaczanego przez Gazetę.pl, zdecydowanie odrzucił jakiekolwiek propozycje dotyczące reaktywacji atomu.
Zdaniem Scholza, niemiecka energetyka jądrowa jest już przeszłością. Z kolei koszty budowy nowych bloków jądrowych - co proponuje m.in. opozycyjna Alternatywa dla Niemiec (AFD) - mają sięgać do 20 mld euro, a sama budowa trwałaby 15 lat.