Nagrody ministrów - o których mówiła Beata Szydło - miały zostać zwrócone. Tak się jednak nie stało
Słowa Beaty Szydło, która podczas podsumowania swoich dokonań podczas piastowania stanowiska premiera RP powiedziała, że nagrody pieniężne, które przekazała swoim urzędnikom (w tym sobie) "im się po prostu należały" przeszły już do historii, a nawet do języka potocznego. Burza medialna wywołana po słowach byłej już premier doprowadziła do deklaracji Jarosława Kaczyńskiego o obniżeniu wynagrodzeń dla wszystkich parlamentarzystów. Także wszelkie premie i nagrody zostały ukrócone przez prezesa PiS.
Pieniądze miały trafić na Caritas
Jarosław Kaczyński nie tylko ukrócił dochody posłów, ale obiecał także opinii publicznej, że ministrowie i urzednicy rządowi wszystkie premie, o których Szydło mówiła na mównicy zostaną przekazane przez nich na cele charytatywne. Sprawę premii uważnie śledzi poseł Krzysztof Brejza z PO, który także wyciągnął na światło dzienne owe premie, z których przed całym Sejmem tłumaczyła się potem Beata Szydło.
Teraz poseł wysłał zapytania do wszystkich oddziałów Caritas czy pieniądze wpłynęły do kas organizacji. Zapewnił, że tylko trzy z nich odpowiedziały, że pieniądze faktycznie wpłynęły na ich konta. Wynika z tego, że z ponad 151 osób, które miały przelać środki uczyniło to jedynie 7 osób - pisze "GW".
undefined