Pandemia wpłynęła też na sprawy związane z L4. Zmieniło się kilka istotnych dla pracowników kwestii
L4. Rośnie liczba wystawianych zwolnień
“GW” podaje, że liczba wystawianych zwolnień L4 idzie w górę. Jeszcze przed epidemią ZUS zarejestrował ok. 2 mln zwolnień elektronicznych miesięcznie. Ale w marcu liczba L4 wzrosła do 3,2 mln. Statystyki zaczęły rosnąć, po tym jak rząd ogłosił wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego. Tylko w kwietniu lekarze wystawili blisko 2 mln zwolnień L4.
L4 można dostać, kiedy nie możemy wykonywać pracy ze względu na stan zdrowia. Jak podaje “GW”, aktualnie L4 bierzemy już nie tylko ze względu na chorobę. Przyczyn jest znacznie więcej, jak np. stres spowodowany sytuacją firmy w czasach pandemii. Obawiając się o zwolnienia w zakładzie, Polacy proszą o L4.
Wiele wystawionych L4 było konsekwencją zamknięcia żłobków i przedszkoli. Wielu Polaków nie mogło zapewnić swoim dzieciom opieki, więc szli na zwolnienie.
Wpływ na wzrost wystawianych zwolnień ma też technologia. W czasie epidemii L4 można otrzymać bez wychodzenia z domu i bezpośredniego badania podczas wizyty u lekarza. L4 można pobrać, po prostu dzwoniąc. Osoba opisuje swój stan i lekarz podejmuje decyzję, że może wystawić L4. W ostatnim czasie służba zdrowia ulega elektronizacji - podaje “GW”.
Niepotrzebne są już papierowe druki - obowiązują e-zwolnienia L4. Dokument o stanie pacjenta zawiera kod choroby i okres niezdolności do pracy. Taka informacja od razu jest przesyłana do ZUS i pracodawcy poprzez elektroniczny system. Od jakiegoś czasu działają też e-recepty, które pacjenci otrzymują na telefony komórkowe.
Kontrole L4 zawieszone w czasie pandemii
Jak podaje “GW”, zasiłki chorobowe pracowników na L4 kosztują ponad 20 mld zł rocznie, z czego pracodawcy płacą ok. 7 mld zł. Reszta jest wypłacana przez ZUS. Aby ograniczać te koszty, ZUS każdego roku przeprowadza ok. 500 tys. kontroli osób, które przebywają na L4. I każdego roku wydaje ponad 32 tys. decyzji o wstrzymaniu wypłat zasiłków chorobowych. Dzięki temu oszczędza ponad 30 mln zł. Kontrole mogą odbywać się w miejscu zamieszkania chorego lub w wyznaczonym przez Zakład miejscu.
Ze względu na epidemię koronawirusa w marcu ZUS odwołał wszystkie bezpośrednia badania lekarskie. W związku kontrole były prowadzone w oparciu o dokumentację medyczną, która była podstawą do wystawienia L4.
Oficjalnie kontrole L4 ruszyły. Ale w praktyce jeszcze nie
Ale sytuacja wraca już chyba do normy. ZUS poinformował, że od 11 maja wznowiono przeprowadzanie badań bezpośrednich przez lekarzy orzekających w ZUS i postępowań kontrolnych. Decyzja o sposobie kontroli ma być indywidualna w każdej sprawie.
Z komunikatu ZUS wynika, że kontrole są przeprowadzane tak jak wcześniej. Ale okazuje się, że na razie jest inaczej.
Jak dowiedziała się “GW”, ZUS aktualnie nie wysyła kontrolerów do domów osób na L4. Chorzy są też dużo rzadziej wzywani na badania w siedzibie Zakładu. Zdarza się tak tylko w przypadku najbardziej “podejrzanych” przypadków. Kontrole, szczególnie L4 wydanych telefonicznie, mają ruszyć dopiero, gdy minie zagrożenie epidemiczne.
Więcej na ten temat przeczytasz w “Gazecie Wyborczej”.