Darmowe konto czy karta odchodzą w niepamięć. Banki odbiją sobie kryzys na klientach
Z tego artykułu dowiesz się:
Które opłaty bankowe wzrosły najbardziej
Jaką rolę w systemie podatkowym odgrywają banki
Czy banki wprowadzą dodatkowe opłaty za deponowanie pieniędzy
Opłaty bankowe w górę. Za usługi w dobie kryzysu trzeba płacić dużo więcej
Wyższe opłaty mają rekompensować bankom spadek wyniku odsetkowego, który jest szacowany na 2,1 mld zł. Ile udało się odrobić? Interia donosi, że podwyżka prowizji i opłat przyniosła zysk rzędu 1,5 mld zł (11 proc.). Najbardziej wzrosły opłaty za usługi bankowe, zwłaszcza maklerskie. Podwyżka dotknęła zarówno przedsiębiorców, jak i klientów indywidualnych.
- Bankowość za darmo odchodzi do przeszłości. Nie możemy takiego modelu utrzymać - ocenił podczas Forum Bankowego Paweł Preuss, partner w firmie doradczej EY. Radykalna podwyżka to pokłosie podtrzymania bardzo niskich stóp procentowych. W 2020 r. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy łącznie o 1,4 pkt. proc. Ten zabieg spowodował, że przychody banków wyparowały.
Dodatkowym problemem jest także ogromne obciążenie fiskalne. Piotr Czarnecki, były prezes Raiffeisen Bank Polska, tłumaczył w programie „Money. To się liczy”, że banki to największy podatnik CIT-u. Co więcej, opłacają także podatek bankowy. - Dzisiaj to jest ponad 40 proc. Nikt w Polsce nie płaci takich podatków, jedynie banki - mówił ekspert.
Czy szykuje się kolejna podwyżka?
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, powątpiewa, czy spadek wyniku odsetkowego uda się nadrobić tylko poprzez prowizje i opłaty. Mimo tego banki z pewnością sięgną po kolejne podwyżki, ponieważ będą próbowały pokryć straty na kredytach, które wynikają z koronakryzysu. Niewykluczone, że strategia zawyżania opłat będzie miała na celu również podreperowanie bankowych budżetów po przewalutowaniu kredytów frankowych.
- W sytuacji niskich stóp za oferowane nam usługi, za bezpieczeństwo naszych środków banki ponoszą koszty. To usługa taka, jak każda inna, a za usługi się płaci. Z tym wyzwaniem mierzą się już klienci korporacyjni. Opłaty dla dużych depozytów wprowadzono już w wielu krajach - przekonywał Preuss.
Darmowe karty czy bezpłatne korzystanie z bankomatów to rzeczywistość, do której przyzwyczaili się Polacy. Jednak eksperci nie mają wątpliwości, że w najbliższym czasie użytkownicy bankowości zostaną pociągnięci do jeszcze wyższych opłat. - Banki będą musiały znaleźć alternatywne źródła dochodu, żeby utrzymywać cały ogromny system, który wymaga zabezpieczeń, dostępności i musi być odporny na ataki. To jest system, bez którego Polska nie mogłaby normlanie funkcjonować - stwierdził Czarnecki.
Opłaty za trzymanie pieniędzy w banku - czarny scenariusz, który może się spełnić
Coraz głośniej mówi się także o wprowadzeniu opłaty za trzymanie pieniędzy w bankach. Na taki krok zdecydowały się już instytucje w Niemczech i Niderlandach. Czy taka praktyka zostanie wdrożona również w Polsce? Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, oznajmił, że nie wyrazi zgody na ujemne oprocentowanie depozytów, dopóki RPP nie zdecyduje się oficjalnie obniżyć stóp procentowych poniżej zera.
Opłaty z tytułu trzymania pieniędzy w bankach oznaczałyby duże straty po stronie klientów. Zakładając, że użytkownik ma na depozycie 500 tys. zł to przy ujemnym oprocentowaniu rzędu -0,1 proc. straciłby 500 zł w skali roku (41,50 zł w skali miesiąca).
- Prezesi banków na pewno mają ogromny ból głowy, co zrobić przy takim fiskalizmie, takich obciążeniach, zerowych stopach i takich oczekiwaniach od rynku w sprawie utrzymywania wysokiego poziomu bankowości, do jakiego są przyzwyczajeni klienci - ocenił Czarnecki.
Redakcja Biznes Info zapytała 4 największe banki w Polsce, czy planują wprowadzić opłaty za zdeponowanie środków. PKO BP przekonuje, że nie są prowadzone prace w tym zakresie. Przed ujemnym oprocentowaniem wzbraniają się także ING Bank Śląski i Santander Bank Polska. Z kolei Pekao na razie nie zamierza wprowadzać nowych opłat, choć nie wyklucza takiej ewentualności w przyszłości.