Szef Naftohazu tłumaczy "zachodowi" jak negocjować z Putinem. Najważniejsza jedna kwestia
Szef Naftohazu Jurij Witrenko udzielił wywiadu kilku europejskim tytułom, w którym przyznał, że Europa Zachodnia powinna szybko uniezależnić się od rosyjskich surowców. Tłumaczył również, jak europejscy przywódcy powinni rozmawiać z Putinem.
Jurij Witrenko szef ukraińskiego koncernu energetycznego Naftohaz udzielił wywiadu niemieckiej gazecie "Handelsblatt" przeprowadzone wspólnie z francuskim dziennikiem "Les Echos", hiszpańskim - "El Mundo" i włoskim - "Corriere della Sera".
Witrenko przypomniał, że pomimo czerpania zysków z tranzytu surowców przez Ukrainę, to od 2014 r. Kijów stoi na stanowisku, że Unia Europejska powinna uniezależnić się od rosyjskich dostaw.
Szef Naftohazu mówi, że jeśli zestawi się zyski z tranzytu surowców przez Ukrainę do jej strat wojennych, to rachunek jest zdecydowanie niekorzystny. Dlatego właśnie Europa powinna mocno zastanowić się nad pochodzeniem źródeł energii.
Witrenko: sankcje wcale nie przynoszą efektów
Prezes Naftohazu mówił także o sankcjach, że mimo powszechnej wiary państw europejskich w ich skuteczność, nie widać tego na Ukrainie. Rosja nadal nie przerwała inwazji na Ukrainę, a UE powinna wymyślić inny sposób na politykę wobec Kremla.
Jurij Witrenko proponuje np. inny mechanizm płatności za rosyjskie surowce: "Jeśli kraje UE nie mogą obejść się bez rosyjskiego gazu i ropy naftowej, powinny przynajmniej korzystać z inteligentnych mechanizmów płatniczych, takich jak rachunki powiernicze. Rosja nie będzie miała dostępu do tych pieniędzy, dopóki nie wycofa swoich żołnierzy z Ukrainy" - cytuje forsal.pl.
Szef Naftohazu przyznał także, że z Putinem można negocjować jedynie "z pozycji siły", o czym przekonywał na podstawie swoich osobistych negocjacji z głową Rosji.
Naftohaz Ukrainy jest ukraińskim przedsiębiorstwem paliwowo-energetycznym. Firma oprócz tranzytu surowca z Rosji na zachód Europy zajmuje się także poszukiwaniem nowych złóż surowców i organizacją wierceń. Jurij Witrenko stanowisko szefa Naftohazu piastuje od 28 kwietnia 2021 r., kiedy ukraiński rząd zdecydował się na dymisję całej rady nadzorczej koncernu wraz z jej prezesem Andrijem Kobolewem.
Wojna gazowa z Ukrainą a Nord Stream
Wykorzystywanie surowców naturalnych jako podstawowej broni w walce o destabilizacje Ukrainy i osłabianie jej pozycji na arenie międzynarodowej Kreml rozpoczął już w 2005 r. zaraz po podpisaniu z Niemcami umów na budowę Gazociągu Północnego, zwanego później Nord Stream.
Do podpisania umowy pomiędzy niemieckimi firmami E.ON i BASF a rosyjskim Gazpromem doszło we wrześniu 2005 r., a już w noc sylwestrową tego samego roku rosyjski megakoncern energetyczny zakręcił kurek w gazociągach biegnących przez terytorium Ukrainy. Wtedy właśnie rozpoczęła się tzw. wojna gazowa pomiędzy Rosją a Ukrainą.
Kreml chciał przekonać Europę o konieczności omijania krajów tranzytowych takich jak Ukraina, Białoruś i Polska. Choć opinia publiczna w krajach Europy Zachodniej z początku przestraszyła się polityki Moskwy, zamiast "zrozumieć" konieczność dywersyfikacji, to później jednak w polityce energetycznej krajów tzw. zachodu zmieniło się stosunkowo niewiele.
Najdobitniej pokazuje to przykład Niemiec, które w momencie przerwania dostaw z 2005 na 2006 r. 40 proc. gazu czerpały z Rosji. W 2019 r. rosyjski gaz stanowi już połowę niemieckich dostaw.