Za mieszkanie w spadku słono zapłacisz. Zapomnij o uldze
Spadek. Kłopotliwe dziedziczenie mieszkania
Spadek może przynieść nam pewne korzyści finansowe, gdy na przykład decydujemy się sprzedać odziedziczoną nieruchomość. Fiskus jednak już zaciera ręce i wyciąga je po kolejne wpływy z podatków.
Od 1 stycznia 2019 r. zmieniły się zasady rozliczenia sprzedawanych mieszkań, domów i działek. Do końca 2018 roku przyjmowało się, że z fiskusem nie musi się rozliczać osoba, która pozbywa się mieszkania, domu lub działki po pięciu latach od nabycia (licząc od końca roku, w którym to nabycie nastąpiło). Od nowego roku decyduje moment nabycia nieruchomości przez spadkodawcę, jak informuje „Rzeczpospolita”. Zmiany te miały ułatwić życie tym osobom, które otrzymały nieruchomości w spadku, ponieważ data ta jest zazwyczaj odległa.
– Okazuje się jednak, że skarbówka zastawiła na nich pułapkę. Jeśli dojdzie do działu spadku i otrzymają więcej niż ich pierwotny udział w dziedziczonej nieruchomości, muszą stosować niekorzystne zasady rozliczenia, co z reguły skończy się zapłatą podatku – mówi w rozmowie z “RP” Konrad Turzyński, doradca podatkowy, partner w kancelarii KNDP.
Płacenie PIT-u za sprzedaż odziedziczonej nieruchomości
Dziennik opisuje przypadek kobiety, która po śmierci ojca w 2015 roku ustawowo nabyła jedną trzecią jego majątku. Dwa lata później spadkobiercy zawarli umowę o dział spadku. Wspomnianej kobiecie przypadło kilka nieruchomości, co przekroczyło jej udziały wynikające z dziedziczenia ustawowego. Ma zamiar sprzedać je najpóźniej w następnym roku i uważa, że nie będzie musiała płacić podatku PIT, ponieważ jej ojciec nabył nieruchomości kilkadziesiąt lat temu.
Fiskus jednak zastopował jej plany. Powołując się na art. 10 ust. 7 ustawy o PIT podkreślił, że jeśli w wyniku działu spadku udział danej osoby został powiększony, mamy do czynienia z nowym nabyciem. Na nowo należy przeliczyć pięcioletni termin.