Rząd szykuje ustawę. Niestety, wcześniej jej z nikim nie konsultował
Ustawa o biznesie to kolejny pomysł rządu, aby zachęcić Polaków do szczepień. Minister Michał Dworczyk zdradził, że firmy, które otrzymają certyfikat “odpornej firmy” będą mogły liczyć na pewne korzyści. Szczegółów nie zna ani Rada Medyczna, ani przedstawiciele pracodawców.
Z tego artykułu dowiesz się:
Do czego ma służyć ustawa o biznesie
Co na jej temat mówią przedstawiciele pracodawców
Dlaczego przyznawanie certyfikatów może okazać się bezskuteczne
Ustawa o biznesie ściśle tajna. Nawet w Orlenie o niej nie słyszeli
Ustawa o biznesie ma być kolejnym mechanizmem, dzięki któremu Polska uchroni się przed jesienną falą hospitalizacji i zgonów z powodu koronawirusa. Zdaniem ministra Michała Dworczyka po loterii szczepionkowej przyszedł czas na benefity dla firm, w których odsetek zaszczepionych pracowników będzie na wysokim poziomie.
W dalszym ciągu nie wiadomo, jakie kryteria trzeba będzie spełnić, aby otrzymać rządowy certyfikat “odpornej firmy”. Ustawa o biznesie jest tak tajna, że rząd nie chce zdradzać, jakie benefity będą czekały na spółki.
Dworczyk zapewnił, że szczegóły zostaną podane w tym tygodniu na kolejnej konferencji prasowej. - Przedstawimy projekt związany z wystawianiem certyfikatów i dalszych zachęt dla firm, które korzystają z Narodowego Programu Szczepień - odporna firma, zdrowa firma, obrandowanie i związane z tym bonusy - przekonywał minister w ubiegły czwartek.
Ustawa o biznesie, wprowadzająca rządowe certyfikaty, nie była w żaden sposób konsultowana. O pomyśle nie wiedzą ani ministrowie ds. przedsiębiorczości, ani członkowie Rady Medycznej przy premierze. Jednak najbardziej rażący jest fakt, że ustawa o biznesie pozostaje również wielką tajemnicą dla głównych zainteresowanych - pracodawców.
Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy z Konfederacji Lewiatan, przyznała w rozmowie z portalem money.pl, że rząd nie kontaktował się z nią w tej sprawie. Certyfikaty nie były konsultowane również z przedstawicielami BCC.
Co ciekawe, ustawa o biznesie nie była dyskutowana nawet w spółkach Skarbu Państwa. Orlen nic nie wie na ten temat, a do Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców nie wpłynęło żadne pismo w tej sprawie.
Czy ustawa o biznesie jest w ogóle potrzebna? Eksperci mają wątpliwości
Prof. Robert Flisiak z Rady Medycznej przy premierze przyznał, że nie odbyły się żadne konsultacje w sprawie rządowych certyfikatów dla firm. Jego zdaniem koncepcja może być słuszna. Problemy pojawią się z jej realizacją.
Dlaczego ustawa o biznesie jest skazana na porażkę? Wspólny standard certyfikatu dla firm o różnych profilach wydaje się całkowicie nietrafiony. Nie można bowiem porównywać kryteriów w spółce całkowicie zautomatyzowanej z warunkami w firmie handlowej, która bazuje na bliskim kontakcie międzyludzkim.
Profesor Flisiak stwierdził, że rząd powinien zadbać o własne standardy zamiast narzucać je pracodawcom. - Maseczki na twarzach obowiązują tylko petentów w urzędach publicznych, ale nie urzędników, którzy pracują za szybą lub przegrodą z pleksi - przyznał ekspert. Jego zdaniem zmiana podejścia byłabym dobrym przykładem dla społeczeństwa.
Również Katarzyna Lorenc, ekspertka rynku pracy z BCC, twierdzi, że ustawa o biznesie to pomysł nietrafiony. Korzyścią, która mogłaby zachęcać do ubiegania się o certyfikat, mogłaby być gwarancja, że “odporna firma” nie będzie zamykana w trakcie kolejnej fali pandemii. Jednak taki postulat jest nierealny do spełnienia, ponieważ samo szczepienie nie chroni przed infekcją, a przed ciężkim przebiegiem COVID-19.
Wątpliwości co do certyfikatów ma także Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy. W jego opinii certyfikaty gwarantujące działanie w trakcie kolejnego lockdownu podzieliłby branżę gastronomiczną i hotelarską, która próbuje stanąć na nogi po dotychczasowych obostrzeniach. Wszystko wskazuje na to, że ustawa o biznesie może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]