“Hotel z piekła rodem": groteska hotelarstwa, w którą trudno uwierzyć. Największe sekrety branży podane jak na dłoni
Trudno znaleźć osobę, która nie znałaby choć jednej hotelowej historii, z pierwszej czy choćby z drugiej ręki. Jednak autor książki i jednocześnie dyrektor opisanego w książce hotelu “Relaksu” bez wątpienia może teraz wstydliwymi incydentami swoich gości, pracowników, ale też samego siebie sypać jak z rękawa. Wolał jednak nie wydawać książki pod własnym nazwiskiem.
Jedyne co wiemy na temat Roberta O. to fakt, że spędził lata w Stanach Zjednoczonych i już dziesięć lat pracuje w zawodzie. Jednak to właśnie ten jeden weekend może być dla niego największą lekcją w życiu - nie tylko zarządzania obiektem i personelem, ale też… walki wręcz czy cukiernictwa.
Jak wiele może się wydarzyć podczas jednego weekendu i co może pójść nie tak?
Nocując w hotelu, nawet przez myśl ci by nie przeszło, że w poprzedniej dobie hotelowej w tym pokoju mogła odbywać się orgia z prostytutkami (szczegółowo opisane w książce zostało z wykorzystaniem jakich gadżetów się odbyła) ani też dlaczego wieczór wcześniej w restauracji goście rzucali w dyrektora hotelu szklankami.
Już jeden weekend, podczas którego odbyły się dwa wesela, impreza firmowa i inne sytuacje, które wymknęły się spod kontroli (z powodu których musiała pojawić się policja, a kolejnego dnia straż pożarna), wystarczyły na napisanie porządnej książki pełnej nie tylko śmiechu, ale i graniczącego z odrazą szoku.
Dyskrecja ponad wszystko?
Na ile możemy ufać hotelowi w zagwarantowaniu nam dyskrecji? Według obietnic pracowników - w stu procentach. Według osobistej “moralności” pani Karoli, recepcjonistki - jeśli wraz z kolegą zabawiasz się z “koleżankami” w hotelu - w ogóle.
Pani sprzątająca Jadzia bez skrupułów nagra twoje “harce” w ogrodzie, a panowie z ochrony każdemu współpracownikowi pokażą nagranie z pijanym gościem śpiącym w wymiocinach na korytarzu.
“Hotel z piekła rodem” obnaża nie tylko zachowania gości w stylu “Płacę i wymagam”, ale pokazuje, jakie grzeszki mają na sumieniu pracownicy obsługi hotelowej. Bez wątpienia czytając książkę Roberta O. trzeba przygotować się na porządną dawkę skrajnych emocji - od współczucia, litości, aż do obrzydzenia.