Gastronomia ledwo otworzyła lokale, a za chwilę wiele miejsc będzie musiało się zamknąć. Powód jest smutny
Gastronomia w dalszym ciągu w trudnej sytuacji
Gastronomia została ponownie uruchomiona w poniedziałek 18 maja. Restauratorzy, którzy przez ostatnie dwa miesiące serwowali jedynie dania na wynos lub dowóz, z niecierpliwością czekali na powrót klientów stacjonarnych. Jednak okazuje się, że odmrażanie gospodarki może nie przynieść oczekiwanych efektów, a część miejsc potrzebuje większej pomocy od państwa, aby uchronić się przed bankructwem.
W ocenie przedstawicieli branży gastronomicznej otwarcie nie poprawi znacząco sytuacji, a eksperci z DNB Bank Polska twierdzą, że pozwoli to na jedynie częściowe zminimalizowanie strat. Dane z lockdownu nie są optymistyczne. Serwis Briefly podaje, że aż 67 proc. firm i lokali z branży gastronomicznej całkowicie zawiesiło swoją działalność. Jedzenie na dowóz lub na odbiór oferowało zaledwie 32 proc. wszystkich punktów z jedzeniem.
Koronawirus nadal stawia wiele wyznań przed branżą gastronomiczną
Jednak ponowne otwarcie gastronomii w momencie, gdy nadal istnieje realne ryzyko zakażenia koronawirusem, stanowi duże wyzwanie dla już i nadszarpniętych finansów wielu właścicieli. Co więcej, zachowanie reżimu sanitarnego nie tylko generuje koszty związane z dezynfekcją, ale i ogranicza liczbę klientów w poszczególnych lokalach. Warto zwrócić również uwagę na rosnące ceny produktów. Mimo że inflacja w Polsce wyhamowała, to i tak kwietniowy wzrost cen o 2,9 proc. dotkliwie uderza w gastronomię.
Prawdziwy powrót do normalności będzie możliwy wtedy, gdy restauracje i bary będą obsługiwały standardową liczbę klientów. A na szybką realizację takiego scenariusza raczej się nie zanosi. „Na ten moment prawdopodobnie nie osiągnie ona nawet połowy wcześniejszego stanu, tym bardziej, że wiele restauracji planuje otwarcie dopiero w nadchodzący weekend” - wyznał Robert Łachut, ekspert DNB Bank Polska.
Niezbędna jest pomoc ze strony państwa
Specjaliści z branży twierdzą, że najbliższe miesiące okażą się decydujące dla wielu lokali – część z nich na pewno nie przetrwa tego trudnego czasu bez dodatkowego wsparcia od rządu. Aż 80 proc. uczestników badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie „Przyszłość dla Gastronomii” uważa dotychczasowe zapisy z tarcz antykryzysowych za niewystarczające.
„Zawieszenie działalności nie oznacza zniesienia wydatków. Przedsiębiorcy nadal muszą ponosić koszty wynajmu i utrzymania lokalu” – skomentował ekspert DBN Bank Polska, cytowany przez money.pl. Poza tym dla branży gastronomicznej dużym wyzwaniem są pensje pracowników, dlatego też często dochodzi do redukcji zatrudnienia. Zdaniem Roberta Łachuta odmrożenie gospodarki nie zahamuje tego zjawiska, ale może go spowolnić i zmniejszyć jego skalę.
Eksperci podkreślają, że kluczowa dla gastronomii jest jednak obawa Polaków przed masowym szturmem na restauracje. Ich zdaniem branża nie może liczyć na zbyt szybką zmianę nastawienia obywateli, którzy zapewne jeszcze przez jakiś czas będą unikali dużych skupisk. A to może oznaczać, że część gastronomii ostatecznie przegra walkę z koronawirusem.