Duńczycy zobaczyli podejrzany obiekt przy Nord Stream. Od razu wysłali wojsko
Duńska Agencja Energii poinformowała, że przy biegnącym z Rosji do Niemiec gazociągu Nord Stream 2 znaleziono tajemniczy obiekt. Wstępnie ustalono, że nie stwarza on bezpośredniego zagrożenia, ma jednak zostać wydobyty i zbadany. Zdaniem tamtejszych służb może to być morska boja dymna. Rosja jest chętna do współpracy przy wydobyciu tego obiektu.
Tajemniczy obiekt na dnie Bałtyku
Na stronie internetowej www.ens.dk opublikowano w czwartek 23 marca zdjęcie przedmiotu (jego źródłem jest Ministerstwo Obrony Danii) znalezionego na dnie Morza Bałtyckiego. Obiekt ma kształt walca, około 40 cm wysokości oraz 10 cm średnicy. Możliwe, że jest morską boją dymną – napisano pod fotografią.
W oficjalnym komunikacie podkreślono, że duńskie władze zamierzają go wyłowić z pomocą sił zbrojnych. Udział w tych czynnościach zaproponowano właścicielowi gazociągu – w którego pobliżu znaleziono tajemniczy obiekt – spółce Nord Stream 2 AG.
Jest oficjalna odpowiedź Rosji
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla przekazał, że Rosja jest chętna do współpracy przy wydobyciu obiektu. To pozytywna wiadomość, gdy właściciel rurociągu zostaje wezwany do podjęcia bardzo ważnych czynności w śledztwie, bo faktycznie odkryty obiekt znajduje się obok spawu (miejsca połączenia rur – dop. red.), który, jak wiadomo, jest najbardziej wrażliwym odcinkiem rurociągu, a eksplozja faktycznie nastąpiła w takim miejscu – powiedział rzecznik (źródło cytatu: Onet).
Pieskow dodał, że najważniejsze jest obecnie sprawdzenie, czy przedmiot ma związek z aktem terrorystycznym. W jego opinii śledztwo powinno być przejrzyste i przeprowadzone z udziałem wszystkich zainteresowanych.
Nowe fakty ws. sabotażu gazociągów Nord Stream
Przypomnijmy: na początku marca brytyjski dziennik „The Times” poinformował, że z ustaleń zachodnich wywiadów wynika, iż sponsorem kilku eksplozji gazociągów Nord Stream 1 i 2 miał być obywatel Ukrainy, niepowiązany z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Jeszcze wcześniej amerykański dziennikarz Seymour Hersh opublikował swoje śledztwo, w którym wskazał, że to USA stoi za sabotażem. Biały Dom określił te doniesienia jako całkowicie fałszywe.