Polska sprowadza węgiel, ale pojawił się kolejny problem. Nie ma jak go dostarczać
Rząd obiecuje, że możliwości przeładunkowe węgla w polskich portach wzrosną o 4,5 mln ton. Biorąc pod uwagę brak surowca z Rosji i porozumienie z Unią Europejską, która nakazuje zmniejszyć zapotrzebowanie na gaz najbliżej zimy o 15 proc. obecnego zużycia, węgla może być nadal za mało. Węgla może jednak nie dotrzeć do odległych zakątków kraju.
W celu zwiększenia importu węgla kamiennego Polska ma w planach wykorzystanie nie tylko portów polskich, ale również krajów bałtyckich. Po rozmowach ze swoim łotewskim odpowiednikiem jest już minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, chcący przekonać Łotyszy do tego, aby węgiel dla Polski przypływał również do Rygi, pisze w czwartek "DGP".
Węgiel w porcie, to nie wszystko
Największym problemem jest jednak to, że nawet jeżeli Polska przeładuje o 4,5 mln ton węgla więcej niż obecnie i dodatkowo wykorzysta porty w litewskiej Kłajpedzie i łotewskiej Rydze, to z przewiezieniem towaru będzie miała problem kolej.
Obecnie duża część kolejowej infrastruktury poświęcona jest na transport towarów pochodzących z Ukrainy. Do tego powstało wiele wąskich gardeł, które utrudniają transport towarów. W portach ustawiają się kolejki pociągów czekających na załadunek węgla, a porty nie pracują pełnią możliwości, czytamy w dzisiejszej "DGP".
Kolej jest najpopularniejszym środkiem transportu węgla ze względu na możliwość przewiezienia dużych wolumenów surowca. Wiele składów węgla właśnie z tego powodu ulokowanych jest przy kolejowych bocznicach.
Węgiel będzie docierał do składów z opóźnieniem
Problemy z przewozem węgla mogą nadal niekorzystnie wpływać na jego ceny. Olbrzymi popyt na węgiel raczej i perypetie z dostępem do surowca raczej nie przekonają odbiorców do zaufania, że towar przyjedzie później.
Węgiel najprawdopodobniej będzie kupowany na zapas w największych możliwych ilościach, bo będzie nadal skutkowało jego brakami i niepewną dla tysięcy Polaków zimą.
