Jeden z większych banków w Polsce masowo wysyła wezwania do zapłaty grupie klientów. Sytuacja budzi kontrowersje
mBank wysyła wezwanie do zapłaty
Relacje mBanku z frankowiczami mogłyby doczekać się porządnego wieloodcinkowego serialu. Ostatnie posunięcie banku to odpowiedni materiał do kolejnego odcinka ewentualnej produkcji. Bank jak informuje serwis Parkiet.pl wysyła do klientów, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy we frankach wezwanie do zapłaty. Należy podkreślić, że chodzi o osoby, które są bliskie unieważnia umowy bądź osiągnęli w sądzie taki wyrok (także prawomocny).
mBank jak podaje portal domaga się wypłaconego kapitału w złotówkach z dnia udzielenia, a także - co budzi szczególne kontrowersje - kwoty stanowiącej wartość „świadczenia banku na rzecz klienta" polegającego na umożliwieniu korzystania z kapitału. Wysokości kwoty nie znamy, wiadomo natomiast, że aby wycenić jej koszt mBank przyjął publikowane przez Bank Centralny oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w złotych zabezpieczonych hipoteką.
Co na to mBank? W komentarzu udzielonym portalowi biuro prasowe banku potwierdza, że wysłał wezwania do klientów, wobec których zapadły prawomocne wyroki, a także do tych, którzy kwestionując ważność umowy, zaprzestali spłat, oraz do nielicznej grupy, którym sam wypowiedział umowy. Bank podkreśla, że respektuje prawomocne wyroki stwierdzające nieważność umowy, dlatego planujemy pozwać osoby, co do których takie wyroki zapadły.
- Z zastrzeżeniem, że ocena ważności umowy może być jeszcze zmieniona w niektórych sprawach przez Sąd Najwyższy. W przypadku klientów, którzy zaprzestali spłaty, a nie zapadł wyrok stwierdzający nieważność, roszczenia banku oparte na nieważności będą zgłaszane w pozwie jako ewentualne: w pierwszej kolejności bank domaga się rozliczenia z tytułu umowy, a jedynie w razie uznania nieważności umowy przez sąd rozliczenia z tytułu nieważności – czytamy w komentarzu biura prasowego mBanku.
W dalszej części komentarza mBank podkreśla również m.in., że nie uznaje nieważności umów i żadne roszczenia z tego tytułu nie są przez niego akceptowane. W ocenie banku umowy są ważne i wykonalne. Ponadto zdaniem banku nie zostało rozstrzygnięte, czy przysługuje mu również roszczenie o opłatę za korzystanie przez klienta z kapitału. Bank podkreśla, że zamierza tego roszczenia dochodzić. W ocenie mBanku jego roszczenia „są wyważone i opłata za kapitał obliczana jest tak, jakby klient zaciągnął hipotekę w złotych”. Bank przywołuje tu wyrok Sądu Najwyższego z grudnia ub.r., który jak twierdzi bank „nie wykluczył takiego uprawnienia banku”.
Prezes UOKiK interweniuje
Diametralnie inne podejście do tej kwestii prezentuje Tomasz Chróstny, szef Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), który w rozmowie z „Parkietem” przyznaje, że otrzymuje liczne sygnały w sprawie mBanku. Zdaniem szefa UOKiK „pobieranie opłat za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy z powodu klauzul niedozwolonych nie ma podstaw prawnych na gruncie prawa polskiego i unijnego”.
- Unieważnienie, jeśli jest konsekwencją stosowania przez banki klauzul niedozwolonych, nie może nieść ze sobą konsekwencji w postaci obciążania konsumentów opłatami za korzystanie z kapitału. To przedsiębiorca ponosi pełne konsekwencje stosowania przez niego klauzul niedozwolonych. Takie stanowisko wynika również z orzecznictwa TSUE – komentuje szef UOKiK.
Chróstny zwraca również uwagę na inną kwestię. W jego ocenie banki jako instytucje zaufania publicznego mają obowiązek nie tylko przestrzegać przepisów prawa, ale dbać o dobre relacje ze swoimi klientami, wobec czego niedopuszczalne są agresywne działania banku wymierzone w kredytobiorców.
- Zażądałem wyjaśnień od mBanku, który próbuje od konsumentów uzyskać wynagrodzenie za kapitał, nie mając do tego podstaw prawnych – mówi prezes UOKiK, dodając, że od otrzymanych wyjaśnień uzależnia możliwość wszczęcia postępowania w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów i skorzystania z możliwości zastosowania sankcji finansowej wobec osób zarządzających.