Janów Podlaski po głośnej kontroli. O "zbrodni na zwierzętach" mówi cała Polska, interweniował sam minister
Janów Podlaski w złej kondycji
Do Janowa Podlaskiego wybrały się dwie posłanki KO - Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela, które w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej podzieliły się swoimi uwagami dotyczącymi warunków higienicznych, w jakich przetrzymywane są zwierzęta. Ich zdaniem sytuacja jest „dramatyczna” – podaje bankier.pl.
Boksy koni pozostają w dalszym ciągu nieposprzątane, a zwierzęta stoją w odchodach. Liczba osób do opieki nad nimi jest niewystarczająca. Część z nich nie ma aktualnych szczepień i dokumentów. Stan krów oceniają jako skandaliczny. Za tę tragiczną kondycję stadniny w Janowie Podlaskim odpowiada, zdaniem posłanek, przede wszystkim jej były szef – Grzegorz Czochański.
Jan Krzysztof Ardanowski przystąpił do działania
W sprawie stadniny w Janowie Podlaskim zabrał głos minister rolnictwa – Jan Krzysztof Ardanowski. Szef resortu wyznał, że gdy tylko dotarły do niego niepokojące wieści, wysłał „wszelkie możliwe kontrole”. Do Janowa Podlaskiego udał się Krajowy Ośrodek Wsparcia Ratownictwa (KOWR), do którego stadnina przynależy, oraz Główny Lekarz Weterynarii i naukowcy z Państwowego Instytutu Weterynarii, aby sprawdzić, „co jest przyczyną tego stanu zwierząt” – oznajmił Jan Krzysztof Ardanowski.
Instytucje oraz profesorowie mają zbadać, czy niegodziwe warunki życia zwierząt są wynikiem nieumiejętności zatrudnionych, którzy pracują w Janowie Podlaskim od lat i pamiętają czasy poprzedniego szefa stadniny. Minister nie wyklucza, że przyczyny tej sytuacji mogą być jednak inne. Bez względu na to, kto okaże się ostatecznym winowajcą, Jan Krzysztof Ardanowski zapowiedział, że „jeżeli jest jakaś odpowiedzialność personalna osób, które do tej sytuacji przyczyniły - będą wyciągane konsekwencje”.
Resort wspomoże Janów Podlaski
Jan Krzysztof Ardanowski przedstawił dzisiaj pierwsze wyniki analiz, które zostały przeprowadzone w Janowie Podlaskim. Z oglądu stadniny wynika, że „konie mają wszystkie zabiegi związane z kopytami przeprowadzone”. Szefa resortu zdziwił fakt, że część z nich jest nawet „zapasiona”. Ta sytuacja może być związana ze słabą jakością paszy zbieranej w ubiegłym roku, jak również z brakiem umiejętności jej przechowywania. W związku z tym oznajmił, że resort dostarczył do Janowa Podlaskiego świeży owies i siano.
Minister zabrał głos także w sprawie stada krów. Podkreślił, że problem krów „występuje w wielu dużych gospodarstwach”. Jednak nie zaprzeczył, że śmiertelność tych zwierząt przekracza średnią krajową. „W związku z tym trzeba to sprawdzić. To będzie wyjaśniane” – zadeklarował Jan Krzysztof Ardanowski.
Szef resortu pokłada duże nadzieje w programie naprawczym, który jest „realokowany w tej chwili przez nowego szefa stadniny pod nadzorem pełnomocnika ministra rolnictwa ds. hodowli koni (...) Tomasza Chalimoniuka". Zdaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego wypowiedzi posłanek KO dotyczące stadniny były „tendencyjne” i weryfikacja sytuacji przez instytucje wysłane z ramienia resortu rolnictwa udowadniają, że ponowne podnoszenie wątku stadniny ma charakter wyłącznie polityczny.
Stadnina od kilku lat notuje straty pieniężne i wizerunkowe
Stadnina koni istnieje w Janowie Podlaskim od 1817 r. Jest to najstarszy ośrodek hodowli koni arabskich w Polsce, który przez lata uchodził za jeden z bardziej prestiżowych na arenie międzynarodowej. Wszystko zmieniło się wraz z odwołaniem przez państwową Agencję Nieruchomości Rolnych w 2016 r. szefa stadniny Marka Treli z powodu „braku zaufania”. Z roku na rok upada prestiż ośrodka, który notuje ogromne straty – w 2018 r. były szacowane na 3,2 mln zł.
O niegodziwych warunkach przetrzymywania koni głośno było już w zeszłym roku, kiedy to KOWR stwierdził, że pomieszczenia są zapleśniałe i zawilgocone. Tragiczne były nie tylko warunki sanitarne w Janowie Podlaskim, ale i kondycja koni, które również były zabrudzone i stały godzinami we własnych odchodach – podają fakty.interia.pl.