Cenowe sztuczki w restauracjach. Kwota za obiad ze schabowym zwala z nóg
Majówka spowodowała tradycyjny napływ turystów w góry. Jak się okazuje, niektórzy z prowadzących restauracje w górskich rejonach uciekli się z tej okazji do nieciekawych sztuczek cenowych.
Nieciekawe zabiegi restauratorów
O sprawie napisał portal Gazeta.pl. Redakcja otrzymała bowiem list od jednej z czytelniczek, która pojechała w Beskidy na majówkę z dwójką znajomych.
Pierwszego dnia wyjazdu, grupa postanowiła zjeść obiad w jednej z turystycznych miejscowości. Najpierw okazało się, że będą musieli czekać 30 minut na zwolnienie stolika w restauracji.
Schabowy za jedyne 25 zł
Jak podaje Gazeta.pl za listem czytelniczki, restauracja do której stała kolejka słynęła z regionalnych obiadów. Długi czas oczekiwania został wzięty za znak jakości.
Gdy grupa usiadła i otrzymała menu, znalazła w nim kotlet schabowy w cenie 25 zł. Jak się jednak okazało, była to cena wyłącznie za sam kotlet, bez dodatków.
Z listu przytoczonego przez Gazetę.pl wynika, że za pozostałe części dania trzeba było dodatkowo zapłacić. Ziemniaki i buraki kosztowały po 9 zł każdy, co w efekcie dało cenę zestawu w wysokości 43 zł.
Rachunek był bardzo wysoki
Ponieważ każdy z jej znajomych zamówił porcję pierogów ruskich za 37 zł, za na rachunku którego zdjęcie udostępniła Gazeta.pl widnieje również kwaśnica po góralsku za 23 zł, łączna cena była kosmiczna. Za cały obiad dla grupy trzeba było zapłacić co najmniej 177 zł - nie wiadomo bowiem, czy poza daniami widocznymi na rachunku zamówiono coś jeszcze.
Autorka listu do Gazety.pl zauważyła, że jest to typowy zabieg restauratorów. Reklamy zawierające informację o schabowych za 25 zł nie podają, że cena nie obejmuje dodatków, za które trzeba zapłacić.