
Zwolnienie dyscyplinarne za wyjazd zagraniczny? W pandemii to niestety możliwe
Zwolnienie dyscyplinarne czeka tych, którzy ukryją przed szefem podróż zagraniczną w dobie pandemii koronawirusa. Sąd Okręgowy w Olszynie po rozpoznaniu sprawy wydał wyrok w podobnej sprawie. Koronawirusowe kłamstwo ma krótkie nogi, a jego konsekwencje mogą opiewać na zwolnienie dyscyplinarne.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Za co dokładnie został zwolniony dyscyplinarnie pracownik
- Jak orzekł sąd w tej sprawie
- Czy wyrok jest istotny i co na ten temat sądzą eksperci
Zwolnienie dyscyplinarne za kłamstwo
Zwolnienie dyscyplinarne możemy przyrównać do przysłowiowego wilczego biletu. Kwestię zwolnienia dyscyplinarnego reguluje Kodeks pracy, a konkretnie art. 52 ustawy.
"Pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w razie: ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych; popełnienia przez pracownika w czasie trwania umowy o pracę przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na zajmowanym stanowisku, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem; zawinionej przez pracownika utraty uprawnień koniecznych do wykonywania pracy na zajmowanym stanowisku" - traktuje Kodeks pracy. Warto pamiętać, że w tym przypadku nieistotna jest kwestia zatrudnienia w oparciu o umowę o pracę.
Okazuje się, że kwestia zwolnienia dyscyplinarnego budzi wiele wątpliwości i niejasności, ponieważ sam Kodeks pracy nie precyzuje dokładnie tego, w jakich przypadkach może do niego dojść - po prostu nie podaje konkretnych sytuacji. Jednocześnie na charakter pracy wpłynęła pandemia koronawirusa, która zaowocowała głośnym zwolnieniem dyscyplinarnym i wyrokiem sądu w tej sprawie.
"Dziennik Gazeta Prawna" przytacza prawomocne orzeczenie Sądu Okręgowego w Olsztynie, który w sprawie mężczyzny zwolnionego dyscyplinarnie za zatajanie zagranicznego wyjazdu w dobie pandemii. Pracodawca wielokrotnie pytał mężczyzny czy był za granicą, natomiast ten szedł w zaparte, że nic takiego nie miało miejsca.
Zacznijmy od tego, że pracodawca 6 marca 2020 r. wydał zarządzenie w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa COVID-19 i w jednym z paragrafów zobowiązał swoich pracowników do "informowania firmy o powrocie z podróży zagranicznych (w celu podjęcia decyzji o dalszym sposobie postępowania, które zabezpieczałoby pozostałych pracowników oraz produkcję)" - pisze "DGP".
Zwolnienie dyscyplinarne z wyrokiem sądu
Wcześniej wspomniany pracownik tego nie zrobił, a pracodawca zwolnił go dyscyplinarnie. Nietrudno się domyślać, że ten poszedł ze sprawą do sądu, który ostatecznie orzekł na korzyść pracodawcy. Dlaczego?
"Fakt" powołując się na "DGP" tłumaczył, że w dobie pandemii koronawirusa pytanie dotyczące tego, gdzie przebywał pracownik i czy było to miejsce dotknięte epidemią jest zasadne. Zwolnienie dyscyplinarne również nie naruszyło prawa, ponieważ to pracownik złamał zasady panujące w firmie, a jego postępowanie było niezgodne z zasadą współżycia społecznego.
- Wyrok jest w oczywisty sposób trafny. Dla pracodawcy w szczególności istotne jest potwierdzenie, że mogą wydawać zarządzenia, które są wiążące. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji szczególnych, gdy wymagane jest pilne działanie - mówi "DGP" prof. Arkadiusz Sobczyk, radca prawny i partner zarządzający z kancelarii A. Sobczyk i Współpracownicy.
Inni eksperci również uważają, że ów wyrok jest słuszny. - Trudno wyobrazić sobie, aby w takich okolicznościach zapadł inny wyrok. Trzeba zwrócić uwagę, że zarzuty naruszenia obowiązków pracowniczych, w tym dbałości o standardy BHP, były prawdziwe. I to bez względu na ocenę, czy pracodawca miał prawo pytać o wyjazdy zagraniczne - tłumaczy prof. Monika Gładoch, radca prawny i partner w kancelarii M. Gładoch Specjaliści Prawa Pracy.
Wygląda na to, że pogrywanie z pracodawcą, zwłaszcza w dobie pandemii koronawirusa to nieopłacalny i zły pomysł.
