
45 tys. zgonów, aż 30 tys. z nich ukrytych. Dawno w Polsce nie było tak porażającego bilansu
Od stycznia do początku grudnia zmarło ponad 422 tys. Polaków, aż o 45 tys. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Do wyraźnego wzrostu zgonów w naszym kraju w oczywisty sposób przyczyniła się epidemia koronawirusa. Według portalu Money.pl mamy aż 30 tys. ukrytych ofiar epidemii.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego możemy mówić o 30 tys. ukrytych ofiarach epidemii
- W jakim okresie odnotowano rekordową liczbę zgonów
- Dlaczego znaczący wzrost zgonów nie będzie miał większego wpływu na sytuację demograficzną w Polsce
Prawie 50 tys. więcej zgonów niż rok temu
- Z powodu COVID-19 zmarły 94 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 317 osób – głosi dzisiejszy komunikat Ministerstwa Zdrowia, z którego wynika, że z powodu koronawiursa ostatniej doby zmarło łącznie 411 osób, a łączna liczba ofiar od początku pandemii to ponad 20,5 tys. osób.
Powyższe komunikaty już jakiś czas temu przestały robić wrażenie, dziś trudno w to uwierzyć, ale na początku epidemii przygotowywano specjalne teksty z informacjami o pierwszych ofiarach koronawirusa. Tymczasem jej prawdziwą skalę pokazują dane dotyczące zgonów w Polsce na przestrzeni niemal całego 2020 roku w porównaniu z danymi za rok ubiegły, gdy o COVID-19 jeszcze nikt nie słyszał. Mamy tu czytelny obraz tego co się stało, gdyż jak zauważa Money.pl, nie jesteśmy tu w żaden sposób uzależnieni od liczby przeprowadzanych testów.
I tak od stycznia do grudnia tego roku wystawiono w Polsce ponad 422 tys. zgonów, podczas gdy w tym samym czasie w 2019 roku było to 377 tys., co oznacza, że w minionych 11 miesiącach zmarło o 45 tys. osób więcej niż przed rokiem. Jak zwraca uwagę portal, to tak jakby w ciągu roku z mapy Polski zniknął Tarnobrzeg bądź Kołobrzeg.
W ostatnich latach w przeciągu każdego tygodnia umierało ok. 7-8 tys. osób, tymczasem od 36 do 49 tygodnia tego roku, czyli od końca sierpnia do minionej niedzieli było to 154 tys. osób, o 48 tys. więcej niż w analogicznym okresie 2019 roku. Liczba 48 tys. jest tu istotna, gdyż między wspomnianym 36 a 49 tygodnia resort zdrowia poinformował o 18 tys. zgonów z powodu COVID-19 i chorób współistniejących. Pozostałe 30 tys. jak pisze Money.pl to ukryty ofiary epidemii.
- Nie mieli testu, nie mieli potwierdzonego wirusa, w statystykach COVID-19 ich nie ma. I nie będzie. Dlatego są to ukryte ofiary epidemii – pisze portal.
Na szczęście wśród tych pesymistycznych danych jest i dobra wiadomość. Okazuje się bowiem, że od trzech ostatnich tygodni liczba zgonów systematycznie spada (wskazują na to przywołane przez portal dane Rejestru Stanu Cywilnego), co może oznaczać, że szczyt drugiej fali epidemii mamy już za sobą. W ostatnim minionym tygodniu (30 listopada - 6 grudnia) urzędnicy wystawili 7,7 tys. aktów zgonu, co oznacza powrót do tygodniowych statystyk z lat ubiegłych.
Teksty wybrane specjalnie dla Ciebie:
- Tylko u nas: Lider "Boys" o branży disco polo i kryzysie
- TVP nie zna granic? Sylwester i tak się odbędzie, znamy nazwiska
- Stary dokument, który załatwi Ci dużo. Premie potwierdzone
Zgony nie wpłyną na demografię?
Mimo drastycznego wzrostu zgonów w minionych 11 miesiącach zdaniem ekspertów nie będą one miały znaczącego wpływu na sytuację demograficzną, społeczną i ekonomiczną w Polsce. Powód? Dotyczą one bowiem tylko kilku grup wiekowych
- Epidemia koronawirusa spowodowała, że narażone na szybszą śmierć są osoby starsze. I to onenajczęściej umierają. Zwykle przecież są to już ludzie mniej mobilni, mniej majętni, ale również ludzie, którzy już nie zakładają rodzin i nie płodzą potomstwa. Stąd ten wpływ jest siłą rzeczy mniejszy – mówi w rozmowie z Money.pl prof. Piotr Szukalski, ekspert demografii z Uniwersytetu Łódzkiego.
W ocenie eksperta epidemia koronawirusa może mieć natomiast wpływ na sytuację demograficzną i społeczną w naszym kraju z tego powodu, że urodzi się mniej Polaków niż zwykle. Wszystko dlatego, że w związku z obecną sytuacją zawieranych jest o wiele mniej małżeństw niż zazwyczaj, a to właśnie małżeństwo jak zauważa prof. Szukalski jest na ogół pierwszym krokiem do rodzicielstwa.
Zobacz także w naszych serwisach:
- Tragedia na Mazowszu. Znaleziono ciało 25-latki z ranami kłutymi
- Dyrektorzy szpitali ujawnili prawdę. Łóżka zarezerwowane dla chorych na COVID tylko na papierze
- Na ogrzewaniu można oszczędzić. Pamiętaj o kilku kwestiach
- Nie musisz mieć przy sobie prawa jazdy. Jest też nowa kara
- Polacy oszaleli na ich punkcie. Zakup, który podbiła pandemia
- WHO wydało obostrzenie na Boże Narodzenie
- Ujawniamy niesamowity fakt z dzieciństwa Kamila Stocha
KONIECZNIE OBEJRZYJ:
