Urzędy oszczędzają energię. Prezydent Poznania chwalił się, że ma 14 stopni w gabinecie. Lewica skierowała sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy.
Zawiadomienie do PIP
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak poinformował, jak w urzędzie oszczędza się na ogrzewaniu.
"Temperatury na zewnątrz coraz niższe. Odczuwalnie spadły także w moim gabinecie. Dziś termometr wskazywał około 14 st. C. Najwyższy czas zatem wyciągnąć z szafy cieplejszy sweter, bo kaloryfery - zgodnie z zapowiedzią – zakręcone. Ma to szereg korzyści – dla klimatu, bo emitujemy mniej CO2, i dla portfela, bo zużywamy znacznie mniej energii. Dodatkowym atutem jest oszczędność czasu, bo im niższa temperatura, tym spotkania trwają krócej" - napisał w mediach społecznościowych prezydent stolicy Wielkopolski.
Szefowa Nowej Lewicy w Poznaniu Beata Urbańska i wiceszef Bartłomiej Stroiński uznali jednak, że sprawą ogrzewania w urzędzie powinna się zająć Państwowa Inspekcja Pracy, w końcu do gabinetu prezydenta wchodzą również inni pracownicy.
– Jeżeli jest niska temperatura w gabinecie prezydenta Jacka Jaśkowiaka i on sam tam przebywa, to niech się sam katuje. Natomiast jeżeli przebywają tam pracownicy, a ci muszą czasami wejść do gabinetu prezydenta, to znaczy że przebywają w temperaturze niezgodnej z prawem. Prawo pracy i rozporządzenia określają minimalną temperaturę na 18 st. – wyjaśniał Stroiński Radiu Poznań.
Oszczędzanie w urzędach
Gminy mają ograniczyć zużycie energii elektrycznej o 10 procent. Pracownicy wielu urzędów mają zakaz ładowania telefonów komórkowych, w wielu urzędach zmniejszono liczbę lodówek, czajników, a nawet wykręca się żarówki - przykładowo w urzędzie w Skawinie wykręcono aż dwie trzecie żarówek w budynku.
Nakaz oszczędzania energii będzie kontrolować Urząd Regulacji Energetyki. Na urzędy, które nie dostosują się do przepisów prezes URE będzie mógł nałożyć karę w wysokości 20 tys. złotych.