
Prohibicja w obostrzeniach na grudzień. Kaczyński wycofał, bo "wyborcy mogli nie wybaczyć"
Okazuje się, że niewiele brakowało a w ramach wprowadzanych rządowych obostrzeń znalazłoby się ograniczenie sprzedaży alkoholu. Ostatecznie na częściową prohibicję nie zgodził się Jarosław Kaczyński w obawie przed gniewem społeczeństwa i działaczy. Utrudnienia w możliwości nabycia alkoholu miały doprowadzić do ograniczenia kontaktów międzyludzkich.
Prohibicji jednak nie będzie
Niewiele brakowało, a być może na Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra mielibyśmy częściową prohibicję. Jak pisze „Gazeta Wyborcza” podczas sobotniej konferencji premiera Mateusza Morawieckiego, podczas której ogłoszono „100 dni solidarności w walce z COVID-19”, szef rządu miał również zapowiedzieć ograniczenia dotyczące sprzedaży alkoholu, ostatecznie pomysł upadł. Nie po raz pierwszy.
Gdy w połowie października liczba nowych zakażeń koronawirusem w Polsce drastycznie wzrosła, rząd zdecydował o przywróceniu wielu restrykcji znanych z wiosennej fali pandemii jak m.in. nakaz noszenia maseczek na ulicy, „godziny dla seniorów”, czy wprowadzenie limitów klientów mogących jednocześnie przebywać w sklepie. Media informowały wówczas, że rząd rozważa również zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach od godziny 19.00, celem ograniczenia kontaktów międzyludzkich. Doniesienia te wywołały burzę w sieci i na drugi dzień przedstawiciele rządu już je dementowali.
- Fake news. To jest jakiś pomysł zupełnie mi nieznany. Nawet pytałem ministra zdrowia, czy to się w ogóle gdzieś pojawiało. Też był tym zaskoczony – mówił w Radiu Zet szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber.
Okazuje się jednak, że taki pomysł wówczas rozważano. Z informacji „Wyborczej” wynika, że powstał nawet stosowny projekt zgodnie z którym od godziny 19.00 sklepy monopolowe miały być zamknięte, a w alkohol nie można byłoby zaopatrzyć się nawet na stacji benzynowej.
DZISIAJ GRZEJE:
- Lech Kołakowski jednak odchodzi z PiS, przewaga władzy słabnie. Ujawnił swoje następne kroki
- Żona Żebrowskiego o poronionych ciążach. "Nie przyszło mi do głowy, żeby organizować jakikolwiek pochówek"
- Bon 500 plus wciąż do wydania, skorzystało tylko 1 mln Polaków. Niektórzy dostaną aż 1000 zł
Kaczyński zablokował
Ostatecznie taka restrykcja nie weszła w życie. Powód? Protest działaczy Prawa i Sprawiedliwości z regionu.
- Dostawaliśmy sygnały, że czego jak czego, ale jakichkolwiek zakazów związanych z wódką ludzie nam nie wybaczą. Przeciwko nam mogli wystąpić nasi zwolennicy, ale też ci, którzy do tej pory do polityki się nie mieszali i nie chodzili np. na wybory - mówi w rozmowie z gazetą działacz PiS.
Pod wpływem protestów działaczy PiS słynący raczej z abstynencji prezes ugrupowania Jarosław Kaczyński zdecydował o wycofaniu się z ograniczenia sprzedaży alkoholu. W partii rządzącej miały pojawić się również obawy, że tego rodzaju ograniczenia doprowadzą do spadku wpływów z akcyzy do budżetu.
Spodziewano się również buntu ówczesnego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który podobnie jak w przypadku „Piątki dla zwierząt”, mógłby nastawić przeciwko planom formacji innych posłów. Zaś orędownikiem ograniczenia sprzedaży alkoholu jest były szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka.
- Wbrew powszechnym przekonaniom alkohol rozluźnia nasze myślenie o zagrożeniach. Powoduje, że łatwiej podejmuje się decyzje mało odpowiedzialne. Poza tym sprzyja lekceważeniu zagrożenia – komentuje w rozmowie z „Wyborczą” Brzózka.
- W imię wydumanych doraźnych interesów nie robi się nic, aby ograniczyć sprzedaż alkoholu. I niech mi nikt nie tłumaczy, że spadną wpływy do budżetu z akcyzy, bo bez ograniczeń cztery razy więcej wydamy na program: leczenie Polaków z chorób wywołanych alkoholem – tłumaczy były szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, podkreślając, że w ogłoszonym niedawno przez rząd programie odbudowy zdrowia nie ma ani słowa o alkoholu.
Gazeta przypomina, że ograniczenia w sprzedaży alkoholu w związku z pandemią wprowadza coraz więcej państw europejskich, jak m.in. Irlandia Północna czy Portugalia, gdzie zakaz sprzedaży alkoholu obowiązuje od godziny 20.00. Tego rodzaju zakaz w godzinach nocnych obowiązuje również w kilku niemieckich miastach, w tym w Berlinie.
ZOBACZ TAKŻE W NASZYCH SERWISACH:
- W Warszawie od 1 grudnia miało być nowe naliczanie opłat, które uderzy w portfele. RIO zakwestionowała sposób, wszystko się opóźni
- Tragiczny wypadek pod Janowem. Młoda matka roztrzaskała auto na drzewie. Nie żyje 2-letnie dziecko
- Nowy podatek podwyższy ceny wszystkich produktów. Rząd nie ma zamiaru dłużej się wstrzymywać
- Zaskakujący krok Niemiec w sprawie aktywności zawodowej kobiet. Dotyczy najwyższych stanowisk
- Black Friday zbliża się wielkimi krokami. Skąd wzięło się konsumpcyjne święto?
- Na jaw wyszło, ile miał zarobić Marcin Najman w trakcie Fame MMA. Czyste szaleństwo, mało kto może śnić o takich kwotach
- Gessler ma lepsze niż wszyscy sposoby na robienie naleśników. Skorzystasz z przepisu gwiazdy TVN?
KONIECZNIE OBEJRZYJ:
