
Polska waluta coraz słabsza na koniec roku. Padają zarzuty pod adresem NBP
NBP podjął działania, które utrzymują polską walutę na wyjątkowo słabej pozycji. Obecnie za euro trzeba zapłacić najwięcej od początku listopada. Eksperci podejrzewają, że interwencja NBP miała na celu nie tylko wsparcie eksportu pod koniec 2020 r.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jaki jest obecny kurs PLN-EUR i co oznacza dla obywateli
- Jakie działania podjął NBP
- Dlaczego bank centralny zdecydował się na interwencję
NBP osłabia złotego, aby poprawić wynik na koniec roku
W ubiegłym tygodniu NBP osłabił polską walutę względem euro o kilka groszy. Pokłosiem pierwszej od lat interwencji NBP był wzrost notowań z 4,44 zł powyżej 4,50 zł. Business Insider Polska donosi, że 29 grudnia za euro należy zapłacić 4,54 zł. To najwyższa stawka od początku listopada.
Co to oznacza w praktyce? Zdecydowanie wyższe raty kredytów hipotecznych w euro. Dla przykładu zakup 500 euro na spłacenie raty jest droższy o 25 zł w porównaniu z ceną, jaką trzeba było zapłacić w poniedziałek 28 grudnia.
- Okres między świętami a Nowym Rokiem jest tradycyjnie spokojny, co wiąże się z niskimi obrotami. W takich warunkach NBP ma możliwość znacznego przesunięcia kursów walutowych niskim kosztem - tłumaczył posunięcie NBP Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Dlaczego NBP zdecydował się na interwencję i podtrzymuje polską walutę w osłabieniu? Zabieg miał na celu wsparcie konkurencyjności eksporterów. Argumentem na potwierdzenie tej tezy mogą być wypowiedzi członków NBP, z których wynika, że złoty jest zbyt silny.
Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych, podejrzewa we wpisie na Twitterze, że w ten sposób NBP chce zanotować „jak najwyższy zysk, żeby przekazać go do budżetu”. Chodzi o zysk księgowy wynikający z wyższej wyceny rezerw, który co do zasady jest transferowany do budżetu.
- Ruchy kursu w okresie świątecznym łatwo wymazać na początku nowego roku, kiedy obroty na rynku rosną - zaznaczył Rogalski. Jednak w ocenie eksperta tego typu posunięcia nie stawiają w dobrym świetle żadnego banku centralnego.
- W kryzysowych sytuacjach instytucje bronią krajowe waluty przed osłabieniem, jednak w tym przypadku mamy do czynienia z odwrotną sytuacją - wskazał ekspert, który przychyla się do tezy o podtrzymaniu słabego złotego celem wykazania zysku księgowego.
Czy NBP pokusił się o kolejną interwencję?
Portal money.pl przypomina, że tak poważne wahnięcia na rynku walut można było zaobserwować po raz ostatni w marcu, gdy cały świat pogrążył się w panice w związku z szybkim rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Jeszcze dwa tygodnie temu złoty był wyjątkowo silny i nic nie wskazywało na nagły spadek wartości polskiej waluty.
Czy mamy do czynienia z kolejnym zabiegiem NBP? Kuczyński zwrócił uwagę, że „kursy dzisiaj mocno rosną, co nie znajduje uzasadnienia w zachowaniu innych rynków. Skąd wniosek - kolejna interwencja”.
Mniej radykalny w ocenie sytuacji jest Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. „Na rynkach zewnętrznych nie widać wzrostu awersji do ryzyka, a w regionie złoty traci najmocniej. Automatycznie rodzi to pytania o możliwą kolejną interwencję NBP, ale na ten moment nie mamy informacji”, czytamy we wpisie na Twitterze.
Artykuły polecane przez redakcję BiznesInfo:
