Miała być hitem, przysporzyła problemy. Do Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy trafił akt oskarżenia przeciwko Bartłomiejowi M. Byłemu rzecznikowi resortu obrony w czasach gdy kierował nim Antonie Macierewicz zarzuca się m.in. sprzedaż wódki "Misiewiczówki" bez wymaganego zezwolenia.
Z tego artykułu dowiesz się:
Co zarzuca się Bartłomiejowi M.
Jak przebiegała kariera byłego współpracownika Antoniego Macierewicza
"Misiewiczówka" przysporzyła problemy
"Misiewczówka", sygnowana przez byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza wódka miała być wielkim hitem, tymczasem okazuje się, że przysporzyła Bartłomiejowi M. prawdziwych problemów.
Do Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy jak podaje Polska Agencja Prasowa trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu rzecznikowi MON.
Bliskiemu współpracownikowi Antoniego Macierewicza postawiono zarzuty z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. M. zarzucono, że od końca stycznia 2020 roku do 17 września ubiegłego roku na stronie internetowej www.misiewiczowka.pl, a także na Twitterze reklamował wódkę pod nazwą "Misiewiczówka" i jak wynika z ustaleń policji sprzedawał ją bez wymaganego zezwolenia.
"Misiewiczówka" była reklamowana m.in. jako "najdelikatniejsza wódka w Polsce", zaś jej receptura miała być oparta na starannie pielęgnowanych kłosach pszenicy, bez żadnego opryskiwania i bez dodatków detergentów.
Strona internetowa produktu wciąż pozostaje aktywna, ale - jak zauważa PAP - sklep internetowy już nie funkcjonuje. Z kolei ostatni wpis w mediach społecznościowych zamieszczono na początku listopada zeszłego roku.
Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie podaje, że "sprawa została zarejestrowana", zaś jej akta znajdują się u sędziego referenta celem wyznaczenia terminu rozprawy lub posiedzenia".
Bartłomiej M. współpracował z Antonim Macierewiczem jeszcze w okresie, gdy PiS pozostawał w opozycji, ale jego kariera nabrała rozpędu, gdy partia Jarosława Kaczyńskiego wróciła pod koniec 2015 roku do władzy i Macierewicz stanął na czele resortu obrony narodowej. M. został wówczas rzecznikiem MON i szefem gabinetu politycznego Macierewicza. Rok później został powołany także do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Nazwisko twórcy "Misiewiczówki" z czasem stało się symbolem osoby, która robi karierę bez specjalnych kompetencji.
Kariera M. zaczęła załamywać się jesienią 2016 roku, gdy "Newsweek" zamieścił publikację z której wynikało, że ówczesny rzecznik MON miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce. Po tej publikacji M. zwrócił się do Macierewicza o zawieszenie go w funkcjach w MON, zrezygnował również z posady w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
PAP przypomina, że sprawę badała prokuratura, która pod koniec 2016 roku odmówiła śledztwa.
Mniej szczęścia M. miał w 2019 roku, kiedy to został zatrzymany przez CBA w związku z prowadzonym przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ.
M. spędził w areszcie pięć miesięcy.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]