
Mandat za jedzenie na ulicy? Inspektor Sanitarny nie pozostawia wątpliwości
Mandat za jedzenie na ulicy? Choć brzmi to absurdalnie, to jest to możliwe. W czasach epidemii musimy przywyknąć do nowych przepisów w związku z zasłanianiem twarzy w przestrzeni publicznej. O kwestię jedzenia na ulicy “Rzeczpospolita” zapytała Głównego Inspektora Sanitarnego.
Mandat za jedzenie na ulicy. To nie żart
Dla wszystkich osób, które mają ochotę zjeść np. loda w miejscu publicznym mamy złe wiadomości. W rozmowie z “Rz” Główny Inspektor Sanitarny nie pozostawia złudzeń. Pomimo że rząd powoli znosi ograniczenia, to obowiązek zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej jest bezterminowy i nie zostanie poluzowany, a za odsłonięcie twarzy grozi mandat.
- Nakaz zasłaniania ust i nosa obowiązuje wszystkich, którzy znajdują się na ulicach, w urzędach, sklepach czy miejscach świadczenia usług. Nie zawiera on odstępstw dotyczących spożywania posiłków, lodów, gofrów, hot dogów etc. w miejscach objętych nakazem noszenia maseczek. Aktualnie przepisy nie zabraniają prowadzenia działalności gastronomicznej "na wynos", ale mając na uwadze, że koronawirus przenosi się drogą kropelkową, jedzenie posiłków kupionych na wynos powinno następować w domu - tłumaczy GIS w rozmowie z “Rz”.
Za zjedzenie loda na ulicy dostaniesz mandat
A to oznacza, że o jedzeniu na ulicy możemy zapomnieć. “Rz” zwraca uwagę, że można je spożyć w miejscu, w którym nie obowiązuje nakaz noszenia maseczek, czyli dopiero w domu albo w samochodzie.
DZISIAJ GRZEJE:
1. Rząd szykuje nowy podatek. Dotknąć on może bardzo wielu Polaków
2. Zwycięstwo Dudy już nie takie pewne? Wyrasta mu poważny przeciwnik, są wyniki sondażu
Kwestia noszenia maseczek budzi więcej wątpliwości. Od początku obowiązywania nakazu zasłaniania twarzy niejasne jest to, czy podróżujący razem w aucie muszą mieć nałożone maseczki. W przypadku osób, które razem mieszkają i wspólnie podróżują, nie jest to wymagane. Natomiast jeśli jadą wspólnie znajomi, to muszą mieć maseczki.
Nie musisz przyjmować mandatu
To najprostsze przykłady. A co jeśli w samochodzie jadą rodzice i dorosłe dzieci, które na czas epidemii przeprowadziły się do domu rodzinnego, ale w dokumentach mają inne adresy? Czy za to grozi mandat?
Okazuje się, że niekoniecznie. Warto po prostu wytłumaczyć policjantom sytuację. Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji w rozmowie z “Rz” zapewnia, że policja do każdej sprawy podchodzi indywidualnie i słucha tłumaczeń obywateli. I przypomina, że, jeśli nie zgadzamy się z funkcjonariuszem, nie musimy przyjmować mandatu. Wtedy sprawę będzie rozstrzygał sąd.
Więcej na ten temat przeczytasz w “Rzeczpospolitej”.
ZOBACZ TAKŻE:
- Dwie osoby zginęły, trzy zostały ranne. Policja pilnie poszukuje mężczyzny
- Znany piłkarz cudem uniknął śmierci. Jego karierę przekreślił wypadek
- IBERION grupą mediową przyszłości. Jakie wartości wyznaje firma?
- 1200 zł dla 50 tys. Polek. Po pieniądze wystąpić mogą też mężczyźni
- Czekają nas znaczne zmiany w wywozie śmieci. Segregacja nie będzie konieczna dla części Polaków
- Rzecznik rządu o trzecim etapie znoszenia obostrzeń. Podał termin, wielu się ucieszy
