
Świat wychodzi z kryzysu. Jest ważna przesłanka gospodarcza
Analitycy wskazują przesłankę pozwalającą sądzić, że świat powoli wychodzi z kryzysu. Chodzi o wzrost cen ropy naftowej. Na giełdach w Londynie i Nowym Jorku jest ona najdroższa od początku pandemii. Wiosną za baryłkę płacono poniżej 20 dolarów, podczas gdy obecnie przekroczono granicę 50 dolarów. W piątek to już 52 dolary.
Z tego artykułu dowiesz się:
- O ile zdrożały ceny ropy w porównaniu z początkiem pandemii
- Dlaczego polscy kierowcy nie mają powodu do zadowolenia
- Dlaczego Polska może wyjść z kryzysu "mniej poturbowana"
Świat wychodzi z kryzysu?
Świat wychodzi z kryzysu? Analitycy wskazują na jedną istotną przesłankę, która daje powody do optymizmu w tej kwestii. Konkretnie wskazują na ropę naftową, która na giełdach w Nowym Jorku i Londynie jest najdroższa od 6 marca. Przypomnijmy, że był to okres, gdy świat już na dobre zaczął walczyć z pandemię i część państw decydowała się na lockdown (w Polsce doszło do tego w połowie marca).
Baryłka ropy brent w Londynie jak wskazuje Polsat News przekroczyła w czwartek granicę 50 dolarów, a piątek w okolicach południa kosztowała już 52 dolary. Co prawda jest to cena o kilkanaście dolarów niższa od tej sprzed roku, ale jeśli porównać ją do tego co się działo wiosną kilka miesięcy temu, różnica jest ogromna. Przykładowo w kwietniu za baryłkę płacono mniej niż 20 dolarów.
Podobnie sytuacja wygląda w Nowym Jorku, gdzie baryłka ropy WTI kosztowała w ostatnich dniach ok. 47 dolarów, podczas gdy w kwietniu było to zaledwie 13 dolarów.
Skąd tak znaczące skoki? Rynki zareagowały z optymizmem na doniesienia dotyczące szybkiego wprowadzenia szczepionki na Covid-19. Popyt na ropę rośnie, gdyż w związku ze szczepionką spodziewane jest zniesienie obostrzeń utrudniających funkcjonowanie poszczególnych sfer gospodarki.
O optymizmie rynków świadczy fakt, że zignorowały one wieści o potężnym wzroście amerykańskich zapasów ropy (zwiększono je w zeszłym tygodniu o ponad 15 mln baryłek). Na takie zachowania w przeszłości giełda reagowała spadkiem cen.
Złe wieści dla polskich kierowców
Znaczące wzrosty cen ropy naftowej na światowych rynkach oznaczają złe wieści dla polskich kierowców. Trzeba się będzie bowiem liczyć z tym, że na stacjach benzynowych zapłacimy więcej. I tak już mamy najwyższą od marca cenę oleju napędowego. Jeszcze pod koniec października za litr ON płaciło się ok. 4,25 zł, podczas gdy jak prognozuje e-petrol lada moment za olej możemy zapłacić ok. 4,47 zł, a już płacimy średnio 4,45 zł, co oznacza, że niebezpiecznie zbliżamy się do 5 zł.
Z nieco mniejszym wzrostem mamy do czynienia z benzyną Pb98. Miesiąc temu litr tej benzyny kosztował 4,71 zł, zaś już obecnie to koszt 4,85 zł. W przypadku benzyny Pb95 mamy do czynienia ze wzrostem z 4,37 do 4,51 zł za litr. Drożejące paliwa mogą wpłynąć na wzrost już i tak bardzo wysokiej inflacji w naszym kraju (jednym z jej niewielu pozytywów o czym ostatnio pisaliśmy jest wyższa waloryzacja emerytur w przyszłym roku).
Poza ropą naftową jak podaje Polsat News drożeje również złoto. Przez ostatnie dwa tygodnie uncja złota podrożała z 1780 do 1850 dolarów, zaś w przypadku srebra mamy do czynienia ze wzrostem z 22,5 do 24 dolarów.
Kryzys spowodowany pandemią nie ominie Polski, niemniej jednak jak przewiduje Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju Polska (OECD) nasz kraj może wyjść z niego „mniej poturbowany” niż wiele innych państw, dzięki sile swojej gospodarki. Sekretarz generalny organizacji Angel Gurría zwraca uwagę na szybką reakcję Polski na pandemię i podjęcie działań zapobiegających skutkom koronawirusa. Zwraca jednak uwagę na konieczność podjęcia reform mającym na celu sprostanie długotrwałym wyzwaniom i krytykuje niski wiek przechodzenia na emeryturę w naszym kraju.
Artykuły polecane przez redakcję BiznesInfo:
KONIECZNIE OBEJRZYJ:
