
Biedronka zwalnia pracowników po kontrowersyjnej promocji. Personel jest zdezorientowany, związki ostro krytykują
Biedronka postawiła na zdecydowane kroki względem pracowników, którzy zamiast bronić sieci w czasie wadliwej promocji, skorzystali z niej. Związki zawodowe sprzeciwiają się zwolnieniom, zwracając uwagę, że zatrudnieni to też konsumenci.
Biedronka rozwiązuje umowy w związku z uczestnictwem w promocji
Biedronka zorganizowała 26 kwietnia promocję w ramach tzw. „Białej nocy” - za zakup 20 produktów, trzy najtańsze dostawało się gratis. Najprawdopodobniej w wyniku wadliwego systemu informatycznego klienci płacili jednak za artykuły najtańsze, a to te droższe otrzymywali w prezencie.
Konsumenci, w tym także pracownicy, wychodzili z Biedronki obładowani produktami i drogimi sprzętami elektronicznymi. I to właśnie nad tymi zatrudnionymi, którzy skorzystali na błędzie systemu, pochyliła się Biedronka – pracownicy będą musieli szukać innego miejsca pracy. Z nieoficjalnych doniesień money.pl wynika, że część zwolnionych osób (głównie kierownicy i kasjerzy) otrzymała już zwolnienia z pracy z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Niektórzy dostali nagany z wpisem do akt pracowniczych.
Głos zabrali sami zatrudnieni
Portal money.pl dotarł do kilku osób zatrudnionych w Biedronce, którzy skorzystali z wadliwej promocji. „Po zakończeniu zmiany, a było to ok. godziny 3.30 nad ranem, też zrobiłem zakupy w promocji. Wszyscy dookoła mówili, że to "przebojowa promocja". Myślałem, że pracodawca zrobił taką ekstra akcję i dał niskie ceny na najdroższy towar specjalnie, nie przypuszczałem, że to jest błąd systemu. Dopiero później się dowiedziałem, że to był wypadek przy pracy. Od razu przyniosłem zakupy do sklepu, by je zwrócić” – wyznał w rozmowie z money.pl ochroniarz Biedronki w Aleksandrowie Kujawskim.
Niedawno dowiedział się, że prawdopodobnie od 1 czerwca straci pracę. „Nie rozumiem, dlaczego chcą mnie zwolnić? Zrobiłem zakupy jak każdy klient sklepu, byłem już po godzinach swojej pracy. Codziennie robię zakupy w tym sklepie i dotąd nikomu to nie przeszkadzało, że zostawiam tam część swojej wypłaty. Dlaczego nie mogłem więc zrobić zakupów tego dnia?” – pyta zbulwersowany ochroniarz.
Niektórzy w strachu sami wypowiedzieli umowy o pracę
Promocja postawiła w trudnej sytuacji także kierowniczkę Biedronki na Śląsku, która po 16 latach dowodzenia placówką jest bezrobotna od początku maja. Umowę o pracę rozwiązała samodzielnie w obawie przed konsekwencjami. Kierownik regionalny Biedronki miał bowiem zasugerować, że zawnioskuje o najwyższą możliwą dla niej karę za to, że biernie przyglądała się, jak czterech klientów kupuje pampersy dziecięce za bezcen.
Jednak podobnie jak ochroniarz z Aleksandrowa Kujawskiego podkreśliła, że o błędzie w promocji dowiedziała się dopiero następnego dnia rano i natychmiast zwróciła zakupione przedmioty. „Sieć non stop urządza promocje, nie nadążamy już z pracą. Jesteśmy przemęczeni. Nie czuję się winna, bałam się dyscyplinarki, dlatego się zwolniłam”- tłumaczyła była kierowniczka.
DZISIAJ GRZEJE:
1. Rząd właśnie wprowadził 4 bardzo ważne zmiany dot. emerytur. Tarcze antykryzysowe rządu kryją nowe przepisy
2. Nagle Jacek Kurski usunął tweeta. Niewyobrażalne tłumaczenia, sytuacja jakiej nie było
Anonimowe źródło money.pl wyznało, że przyczyną zwolnień wśród pracowników jest utrata zaufania wobec braku rzetelnego wykonywania obowiązków służbowych. Władze Biedronki zarzucają zatrudnionym, że nie poinformowali w nocy serwisu technicznego firmy i sami skorzystali z wadliwej promocji.
Z tą argumentacją kategorycznie nie zgadza się Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ „Solidarność”. „Apelujemy do pracodawcy, by przemyślał swoje nieetyczne i niesprawiedliwe postępowanie wobec zwalnianych osób” – skomentował całą sytuację Bujara, który podkreśla, że pracownicy mieli takie samo prawo do skorzystania z promocji, jak zwykli klienci odwiedzający Biedronkę. Poza tym szef sekcji handlowej zwraca uwagę na przeszkody natury technicznej – „niektórzy próbowali alarmować helpdesk, że są problemy, ale nic to nie dało. Na poziomie sklepu nie można zmienić cen, one są programowane centralnie”.
Prawnik nie ma wątpliwości – zwolnienia były koniecznością
Głos w tej kontrowersyjnej zabrał Sławomir Paruch, radca prawny i partner zarządzający w kancelarii prawa pracy PCS Paruch Chruściel Schiffter, który stoi na stanowisku, że Jeronimo Martins, do którego należy Biedronka, miało prawo zwolnić pracowników nawet w trybie dyscyplinarnym. Prawnik podkreśla, że powodem zwolnienia nie był błąd systemu a sam udział w wadliwej promocji.
Jego zdaniem brak odpowiedniej reakcji na szkodę wyrządzaną pracodawcy to naruszenie obowiązków pracowniczych. „Robienie w takich okolicznościach prywatnych zakupów jest skrajnie ciężkim naruszeniem obowiązków, mogącym wypełniać znamiona przestępstwa” – podkreśla Paruch. Właściciel Biedronki na razie nie ustosunkował się do zwolnień pracowników.
ZOBACZ TAKŻE:
- Śmiertelny wypadek pod Warszawą. Ciężarówka potrąciła mężczyznę, nie udało się go uratować
- Używasz płynu do dezynfekcji? Unikaj błędu, który czyni go nieskutecznym
- IBERION grupą mediową przyszłości. Jakie wartości wyznaje firma?
- 1200 zł dla 50 tys. Polek. Po pieniądze wystąpić mogą też mężczyźni
- Czekają nas znaczne zmiany w wywozie śmieci. Segregacja nie będzie konieczna dla części Polaków
- Możliwe wielkie zmiany w urlopach. Polacy mają powód do złości
