
Generałowi policji grozi 10 lat więzienia. Są już wyroki w związku ze słynną aferą
Afera podkarpacka przybiera na sile i na jaw wychodzą kolejne umoczone osoby w tej sprawie. W grze są nazwiska wysoko postawionych urzędników oraz funkcjonariuszy policji. Zarzuty właśnie usłyszał główny wicekomendant policji.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Czym dokładnie jest afera podkarpacka
- Kto usłyszał zarzuty w sprawie
- Jakie nowe fakty wyszły na jaw
Afera podkarpacka i sukces dziennikarstwa śledczego
Afera podkarpacka to efekt dziennikarskiego zapału i śledztwa dziennika "Rzeczpospolita" w tej sprawie. Co więcej, dziennikarze innych mediów także drążą ten temat, bowiem na jaw wychodzą kolejne wątki oraz zaangażowanie urzędników wysokiej rangi.
Przypomnijmy, że afera podkarpacka to układ elity policji z mafią polegający na darmowym seksie i ochronie seksbiznesu. W zeznaniach z maja 2019 r. byłego oficera CBA, Wojciecha J. przewinęło się nawet nazwisko ówczesnego marszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego. Wojciech J. twierdził, że jest w posiadaniu taśm wideo obrazujących korzystanie przez polityka z usług tamtejszych prostytutek.
Onet informował, że według zeznań Daniela Kosteckiego, pięściarza skazanego w tej sprawie, z usług agencji towarzyskich należących do ukraińskich przestępców korzystali wpływowi politycy, biznesmeni oraz urzędnicy. Sportowiec przekonywał także, że były oficer CBA, Daniel Ś. w koalicji z gangsterami zbierał materiały filmowe potwierdzające korzystanie z usług tamtejszych prostytutek przez elity.
- W swoich zeznaniach Kostecki nigdy nie wskazał, aby znani politycy i urzędnicy państwowi korzystali z usług podkarpackich agencji towarzyskich - poinformowała Prokuratura Krajowa i tym samym zaprzeczyła informacjom zebranych przez dziennikarzy Onetu.
Afera podkarpacka nie znalazła jeszcze swojego finału. Obecnie zarzuty w związku ze sprawą usłyszał Mirosław S., był wicekomendant główny policji.Mirosław S. usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej, a także zarzut ujawnienia tajnej informacji osobie nieuprawnionej - podaje RMF FM.
Afera podkarpacka i masa oskarżonych
Okazuje się, że owe informacje miał on przekazywać Janowi B., byłemu politykowi związanemu z Polskim Stronnictwem Ludowym. Jan B. był szefem podkarpackich struktur PSL, a oficer policji miał dać wykorzystać się w walce o polityczne wpływy. Polityk chciał zemścić się na swoich oponentach.
"Mirosław S. nie mając uzasadnienia prawnego podjął czynności służbowe wobec byłego wicemarszałka województwa podkarpackiego, przekraczając tym samym swoje uprawnienia i działając na korzyść byłego posła Jana B. Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wykazał ponadto, że były policjant ujawnił Janowi B. informacje stanowiące tajemnicę służbową. W tym zakresie uzupełniono także zarzuty Janowi B., który podżegał byłego wiceszefa Policji do popełnienia przestępstw w celu odwetu na politycznym oponencie" - cytuje CBA RMF FM.
Bez szwanku z tej sprawy nie wyszedł także sam Jan B., który usłyszał nowe zarzuty w związku z aferą podkarpacką. Prokuratura zarzuca mu przyjmowanie korzyści majątkowych.
W sprawie afery podkarpackiej kolejni urzędnicy wysokiego szczebla kończą z zarzutami i zasiadają na ławie oskarżonych. Lista nazwisk jest bardzo długa, a niej m.in.: znajduje się były wiceminister infrastruktury, byli szefowie prokuratur rzeszowskich czy byłego szefa NIK.
Wydawać by się mogło, że afera podkarpacka skończy się w 2018 r., jednakże po wydaniu haniebnie niskich wyroków, na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty. Afera podkarpacka to temat jednego z filmów Patryka Vegi pt. "Pętla".
Artykuły polecane przez redakcję Biznesinfo:
